
Kilka wesołych, choć pouczających, historii z życia lakierni przemysłowych
Każdy z nas czasami popełnia pewne błędy, a niekiedy gafy. Błądzić jest rzeczą ludzką. Ważne jest natomiast, co my z takimi „wpadkami” robimy w przyszłości. Jak to ktoś kiedyś powiedział: „Człowiek uczy się na błędach”. To, jak najbardziej, prawda, ale wiele osób dodaje do tego: „Ale najlepiej uczyć się na błędach cudzych”. Przyznam, że coś w tym jest.
Ostatnie moje artykuły skupiały się raczej na efektywności, kosztach i generalnie „matematyce” związanej z ciekłym lakiernictwem przemysłowym. Dzisiaj postanowiłem natomiast Państwa nieco zabawić, a poprzez zabawę także – przynajmniej mam taką nadzieję – czegoś ciekawego nauczyć. Przedstawione poniżej sytuacje są autentyczne i myślę, że część z Państwa spotkała się przynajmniej z częścią z nich. Wyciągnijmy zatem wspólnie jakąś naukę z tych niekiedy naprawdę zabawnych historii.
Nieznana szerzej jednostka miary a problemy z lakierowaniem
Z opisaną sytuacją miałem okazję zapoznać się na samym początku mojej przygody z lakiernictwem przemysłowym. Jeden z naszych klientów zgłosił, że z dostarczaną przez nas farbą coś jest nie tak. Mianowicie zaczęły się robić spore zacieki na lakierowanych powierzchniach. My farby nie zmieniliśmy, zatem pierwsze z pytań, jakie trafiło do lakiernika, brzmiało:...
Treść dostępna tylko dla prenumeratorów
Jeśli nie masz jeszcze prenumeraty kliknij tutaj i zamów ją już dziś
Zaloguj lub zarejestruj się, aby przeczytać całość
Zaloguj się
Zaloguj się do konta użytkownika.
Komentarze (0)