• Reklama
    A1 - eko color 08.11-31.12.2023 Julian

Szukaj

    Reklama
    B1 - IGP 2024 Julian

    Artykuły branżowe

    Wydanie nr: 3(77)/2012

    Artykuły branżowe

    Antykorozja

    ponad rok temu  01.05.2012, ~ Administrator,   Czas czytania 6 minut

    Strona 1 z 4

    Szóste prawo antykorozji


    Dowodzenie prawdziwości tytułowego porzekadła zbytnich zabiegów nie wymaga. Wiadomo od dawna, że sukces czy porażka to nie tylko własna wola, ale także korzystny splot czynników zewnętrznych, decydujących tak samo o efekcie końcowym, jak i choćby największy wysiłek człowieka. Dlatego wielkie sukcesy w każdej dziedzinie są rzadkością a przysłowiowy "łut szczęścia" dotyczy nie tylko tych, którzy we właściwym miejscu i we właściwym czasie wygrany los loteryjny kupili, ale i tych, co zawijając rękawy za rozwiązywanie problemów technicznych się biorą, w tym często ryzykownych, jakich nie szczędzi antykorozja przemysłowa.


    Branżyści od razu zauważą, że powyższe porzekadło w odniesieniu do "antykorozji" brzmi jak złowieszczy paradoks. W nie tak dawnych jeszcze czasach, gdy tylko w zgierskiej Borucie pracowało pół tysiąca aparatów wymagających dobrego powłokowania ochronnego, katalogi materiałów chemoodpornych zawierały cztery gumy, dwa rodzaje epidianów, po jednym rodzaju białej i czarnej ceramiki oraz kit węglowy na wszystkie okazje. Uwzględniając, że na Borucie potrzeby się nie wyczerpywały a podobne zakłady można było liczyć w dziesiątki, niejednemu antykorozjoniście wręcz marzyła się wówczas sytuacja, by segregatory z kartami informacyjnymi materiałów chemoodpornych były przynajmniej dwa razy grubsze.


    Przemysłowi barwnikarskiemu potrzebne były nieemitujące żelaza i kationów metali ciężkich wykładziny kadzi i reaktorów. Współpracująca z nim "chemia półproduktów" wymagała mieszalników odpornych na zawiesiny wiórów stalowych i lodu podczas redukcji związków nitrowych do amin oraz sprzęgania powstałych z nich związków dwuazowych. "Biel tytanowa" żądała wyparek próżniowych z powłokami odpornymi na kwas fluorokrzemowy, fluorowodorowego nie wykluczając, a przemysł spożywczy zbiorników z gumami twardymi przeciwdziałającymi rozwojowi mikroflory bakteryjnej. Jeśli do tego dorzucić zamówienia wykładzin dla cystern kolejowych odpornych na obciążenia nie tyle fizykochemiczne, ile wynikających ze sposobu formowania składów pociągów na "górkach rozrządowych", czy powłoki dla kominów fabrycznych z pięćdziesięcioletnim okresem trwałości, to antykorozjonista "okresu gierkowskiego" na pewno nie był "we właściwym czasie" w stosunku do "miejsca" określanego istniejącymi wtedy potrzebami.


    Lukę między jednym a drugim wypełniały rozwiązania zastępcze polegające na nadmiernym stosowaniu ołowiu, który trzydzieści lat temu ? z przymusu technicznego ? stał się podstawowym materiałem ochronnym, ceramiki glazurowanej układanej na podłożach uprzednio ołowionych oraz ? co się bardzo rzadko zdarzało ? wykonawstwo powłok z materiałów importowanych, głównie gum pochodzenia niemieckiego. W ostateczności "lekarstwem na wszystko" były sarzyńskie epidiany, samodzielnie mieszane z mielonym ebonitem, sadzą, piaskami kwarcowymi lub rozcieńczane do konsystencji laminatowej, co doprowadziło ? tu informacja dla historyków branżowych ? do umownego podziału ówczesnych warsztatów robót antykorozyjnych na "ołowiarzy" i "epidianowców", przy czym, co ważne: z wyraźnymi śladami ich działalności do obejrzenia, na nielicznych już, lecz wciąż funkcjonujących obiektach resztek zachowanego w Polsce przemysłu chemicznego.

    Komentarze (0)

    dodaj komentarz
    Aby dodać komentarz musisz podać wynik
      Nie ma jeszcze komentarzy...